środa, 17 stycznia 2024

Zjawiska paranormalne - czy w dzisiejszych czasach łatwo uwierzyć w duchy?

 Zjawiska paranormalne to coś budzącego emocje od dziesięcioleci. Jedni są wielkimi "fanami", drudzy wielkimi sceptykami. Niezależnie czy jesteś fanem horrorów i historii z dreszczykiem, bardzo dociekliwą z natury osobą, która drąży przeróżne tematy, czy też kimś kto po prostu widział coś co w wymyka się ludzkiej logice możesz się zaliczyć do pierwszej grupy, czyli do "fanów". Niekoniecznie będąc nawet - jak pisał Mickiewicz - kimś do kogo silniej przemawia "czucie i wiara" niż "mędrca szkiełko i oko".

Sceptycy natomiast równie skrupulatnie potrafią podejść do tematu nie będąc (jak zapewne większość) prześmiewcami, hejterami i ludźmi, którzy dostają piany na ustach w zetknięciu z zabobonną wiarą w duchy, demony, diabły i różnej maści stwory z ludowych wierzeń. Używają wtedy argumentów w postaci naukowych dowodów, czy chociaż mocno racjonalnych wyjaśnień zjawisk będących popartych wiedzą powszechną.

Jest jeszcze trzecia grupa ludzi. Ludzie tacy jak ja - znajdujący się gdzieś pomiędzy tymi dwoma "obozami". Choć w miarę słusznie możecie odnieść wrażenie, że raczej należę do "fanów" to nigdy do końca. I czemu w tytule posta zadaję pytanie, którego część brzmi "czy w dzisiejszych czasach..."? Cóż, chciałem dziś się skupić między innymi na tym jak dzisiejsze media społecznościowe i powszechny dostęp do internetu (a konkretnie do możliwości wypowiedzi) komplikują odbiór tematów zjawisk paranormalnych po przez dopuszczenie do głosu posiadających najbardziej skrajne opinie ludzi z dwóch wyżej wymienionych "obozów". Ludzi mających nastawienie fanatyczne, hejterskie i - jak dzisiejsi politycy - wchodzących w dyskusję z jednym słusznym nastawieniem: postawić na swoim nie próbując podjąć zdrowego dialogu z przeciwną stroną. 

Wertując facebookowe fanpejdże na temat zjawisk paranormalnych wielokrotnie przedzierałem się przez wpisy, a szczególnie przez komentarze "turbokatolików", którzy widzieli "buzię w tym tęczu"- to znaczy dostrzegali w randomowym zdjęciu wykonanym w niesprzyjających warunkach cały poczet aniołów i archaniołów, albo jedyną słuszną, trzycyfrową liczbę bestii, biesów i duchów nieczystych. Nie przyjmując absolutnie do wiadomości, że istnieje zjawisko takie jak paraidolia. Dodatkowo problem ten dotyczył nie tylko zdjęć i filmików, ale i samych wpisów. Tam też w komentarzach było mnóstwo absolutnej wiary we wszystko co ktoś opisał. Pojawiały się gorliwe modlitwy, a nawet ocierało się to o rzucanie klątw na niedowiarków, którzy śmieli negować, lub choć trochę wątpić w to, że ktoś widział, czy czuł obecność anioła 😅. Ze sceptykami nie było dużo lepiej, bo wielu z nich wchodziło na takie fanpejdże bardzo często jedynie w celu trollowania i obśmiewania, a nawet ubliżania użytkownikom doskonale wiedząc jak hermetyczne środowisko takie stronki użytkuje. A to wszystko niezależnie od "obozu" podlane gęstym sosem, którego głównymi składnikami jest grafomania, totalnie nieistniejąca interpunkcja i całkowita nieznajomość podstaw ojczystego (a przecież tak pięknego 😣) języka. Często - o zgrozo - w wykonaniu ludzi dorosłych, a nawet w wieku podeszłym. 

Możecie zapytać mnie: "Czemu zatem siedzisz sfrustrowany na tych fanpejdżach zamiast pozyskiwać wiedzę o tych zjawiskach choćby z Youtube, gdzie jest to podane w wiele bardziej przystępnej i "porządnej" formie"? Już śpieszę z odpowiedzią. 

Po pierwsze: Youtube to miejsce gdzie wielu szuka "sławy". Liczą się zasięgi, liczba wyświetleń - ogólnie popularność filmów. To nie skłania mnie do przesadnego wierzenia w wiarygodność materiałów na YT. Wertując setki nagrań z kanałów youtubowych dostrzegłem pewną rzecz: bardzo łatwo jest ładnie sfabrykować nagranie będące rzekomym nagraniem paranormalnego fenomenu. Trzaskające drzwi i szafki, spadające z półek przedmioty, przesuwające się krzesła - te wszystkie najbardziej oklepane motywy notorycznie powtarzane na takich nagraniach są łatwe do wykonania z niewidocznym na nagraniu sznurkiem, albo z osobą ukrytą poza kadrem kamery. Czasem twórcy takich fejków mają rozmach, a łatwowierni się na to łapią. Podekscytowani widzowie wierzą, a twórcom rośnie liczba wyświetleń. Ja po obejrzeniu tak wielu nagrań mam już jakąś intuicję i bardziej mnie przekonuje film w którym nie dzieją się rzeczy rodem z "Paranormal Activity", a na przykład nagranie z jedynie notorycznie, samoistnie otwierającymi się drzwiami od garderoby. Każdej nocy o godzinie 3:01. Zostaje to uchwycone kamerą zamontowaną przez lokatora, a prócz tego nic się nie dzieje. 

Po drugie: na takich facebookowych stronkach w znacznej większości siedzą zwykli poczciwi ludzie. Nie gwiazdy Youtube, nie osoby profesjonalnie zajmujące się zjawiskami paranormalnymi. Ludzie o prostych poglądach. Do tego dochodzi aspekt pisowni, składni i ogólnej umiejętności przekazywania informacji przez takich ludzi. Czytając komentarze takich internautów wyrabiasz sobie ogólny obraz użytkowników takiego fanpejdża, aż tu nagle scrollując te posty i komentarze natrafiasz na ciekawą opowieść. Napisaną niepoprawną polszczyzną, pełną prostych słów, ale równocześnie tak treściwą i pełną szczegółów, że nie dajesz rady uwierzyć, że przeciętny Janusz i Grażyna byłby w stanie wymyślić taką liczbę szczegółów i tak barwnie opisać przeżycia swoje i swoich bliskich. Coś co mogło by być fejkiem wymyślonym przez zmyślnego youtubera z zacięciem do pisania scenariuszy (albo mającym kogoś takiego do współpracy 😉) nagle jest wypisywane na Facebooku, gdzie nie zdobywa się sławy i "donejtów", a jedynie lajki i komentarze. Wiem, że niektórym te lajki starczą do połechtania ego, ale jednak. Jednak tacy ludzie budzą większe zaufanie, przez co łatwiej mi uwierzyć w ich historie - niewspółmierne treściwością w stosunku do standardowych wypowiedzi, opinii takich ludzi. Dla takich kilku historii warto wertować tony "syfu". 

To niestety tylko historie - nie są dowodami jakimi mogłyby być może nie do końca zdjęcia, ale na pewno filmy. Oglądając któregoś z kolei streamera grającego w gry, któremu w tle samoistnie otwierają się drzwi (oczywiście nie będące całe w kadrze kamery😝, a on udaje zszokowanego jakby działo się naprawdę coś przypadkowego i wcale nie zależało mu taką mistyfikacją na zwiększeniu liczby widzów) nie dziwi mnie jak zwiększa się sceptycyzm wobec wiary, iż takie zjawiska są rzeczywiście nadprzyrodzonymi, bądź chociaż ciężkimi do wytłumaczenia dla nauki. To jest ta "sława" o której pisałem wyżej. Sława której "produkty" dyskredytują te nagrania faktycznie pokazujące jakieś dziwne zjawisko warte zbadania. Czasem zdarza się, że sami youtuberzy których kontent obraca się wokół zjawisk paranormalnych okazują się oszustami - tak było w przypadku dwóch rosyjskich twórców: Tima Morozova i Dark Ghosta. Przyznali się oni do preparowania nagrań, a potrafili zrobić bardzo klimatyczne nagrania. Największy cios dla entuzjastów poszukiwania duchów to jednak informacje godzące w prawdziwe autorytety wśród badaczy takich zjawisk. Ed i Lorraine Warren znani wam doskonale z filmowego uniwersum horrorów "Obecność" i "Annabelle". Przedstawieni są w filmach jako porządni, mili i religijni ludzie, a w realnym życiu wydali i współtworzyli około 30 książek na temat badanych przez siebie przypadków nawiedzeń i opętań. Niestety i w ich przypadku nie cichną dosyć donośne głosy, że to wielcy oszuści, a oprócz tego ich małżeństwa krążyły inne kontrowersje. Tu ciekawskich odsyłam do materiału na ich temat pochodzącego z kanału youtubowego "Hardcore Teaching": JAK PSEUDO-EGZORCYŚCI OSZUKALI CAŁY ŚWIAT? (youtube.com)

Jak zatem wierzyć w coś co zawsze stawało na bakier z logiką, coś czego nie każdy doświadczył (a można nawet powiedzieć, że mało kto)? Jak uwierzyć w to w czasach kiedy technologia pozwala nawet amatorom fałszować rzeczywistość, ludzie zrobią wszystko dla pieniędzy i poklasku, a najbardziej liczy się klikalność w mediach, a nie dążenie do prawdy? W czasach w których ta prawda w przeciwieństwie do kłamstwa słabo się monetyzuje. Takie coś jak zjawiska paranormalne nie będzie już nigdy przedmiotem poważnych rozważań typu PRAWDA czy FAŁSZ w mediach głównego nurtu. Będzie jedynie narzędziem do naganiania sobie widzów, a w połączeniu ze wzrastającą ateizacją społeczeństwa i notorycznym tworzeniem fałszywych informacji będzie już całkowicie nieatrakcyjnym tematem w kontekscie chęci poznania źródeł takich
fenomenów.

Tak, w dzisiejszych czasach trudno jest wierzyć w duchy. A może po prostu nie jest to już modne, atrakcyjne, czy  opłacalne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zjawiska paranormalne - czy w dzisiejszych czasach łatwo uwierzyć w duchy?

 Zjawiska paranormalne to coś budzącego emocje od dziesięcioleci. Jedni są wielkimi "fanami", drudzy wielkimi sceptykami. Niezależ...